wtorek, 30 października 2012

Chyba żartujesz? !



Wszyscy skamienieli. Wpatrywali się w Sasuke jak w ducha. Nagle z ciszy wyrwał ich śmiech Sakury
- Chyba, żartujesz, co ?- przycisnęła go mocniej do drzewa- naprawdę uważasz, że damy się nabrać- krzyknęła mu prosto w twarz. W jej oczach widzieć można było złość i nienawiść.
- Sakura, puść go. Wysłuchajmy co ma do powiedzenia- mruknął Kakashi, kładąc dłoń na jej ramieniu
- Nie Kakashi! Nie wróci do wioski. JA na to nie pozwolę!- w jej oczach pojawiły się łzy a pięść powędrowała w jego stronę, gdy nagle Naruto pojawił się przed nią i zatrzymał jej cios, uwalniając jednocześnie ciemnowłosego od uścisku dziewczyny.
- No, Naruto zabierz swą dziewczynę… Najwyraźniej nadal jest nadpobudliwa- zaśmiał się Uchiha. Nim się zorientował przed nim tym razem stanął Kakashi
- Baczaj na słowa Uchiha- burknął szaro włosy znów przygniatając chłopaka do drzewa
- Co jest. Niech jej chłopak ją ochrania…- mruknął Sasuke
- Właśnie to robi- mruknęła Sakura, przybliżając się do chłopaka. W tym właśnie momencie źrenice chłopaka zrobiły się mniejsze, rysy twarzy łagodniejsze i nagle zaczął się dusić, kaszląc krwią. Hatake, puścił go, przez co Uchiha opadł na kolana przed nimi. Nagle poczuł, że siła która jeszcze przed chwilą miał w sobie, nagle wyleciała
- Gdzie… gdzie ja jestem?- mruknął pod nosem. Podniósł głowę do góry i spostrzegł, że  patrzą na niego para niebieskich oczu- Na… Naruto ? Co ja tu robie? Co ważniejsze, co wy tu robicie?- nagle poczuł jak silne ramiona blondyna stawiają go na równe nogi
- W porządku, Sasuke? – nagle ku zdziwieniu wszystkich z oczu ciemnowłosego poleciała pojedyncza łza-  Ha, no no ile musiałem czekać by zobaczyć cie w takiej sytuacji- zaśmiał się przyjacielsko Chunin
- Ja, wy- spojrzał im w oczy- możemy pogadać ?
- Po co?- zwróciła się Sakura- nie wiem, czy jest o czym gadać !
- Sakura- Chan, dajmy mu mówić, w końcu to nasz przyjaciel- mruknął Naruto, podchodząc do dziewczyny
- PRZYJACIELEM! On- tu spojrzała na Uchihę- on już dawno nie jest naszym przyjacielem- syknęła ze złości i ruszyła do lasu- idę z geninami po wodę- odwróciła się i spojrzała to na Sasuke to na chłopców- jak wrócę, to go ma już tu nie być!- i ruszyła przed siebie
- Ał, wrednawa się zrobiła!- mruknął Sasuke- a więc możemy pogadać ?- spojrzał mężczyzną w oczy,, siadając wygodnie pod drzewem
- O czym?- spytał trochę wkurzony Kakashi
- O wszystkim, o tym co się stało przed chwilą i dawno temu…
- Naprawdę, chcesz o tym rozmawiać?- spytała Sakura, wracając z wodą- nie wiem czy to coś zmieni- jej ton się zmienił- przecież my wszystko wiemy- podeszła do przyjaciół i usiadła obok swego narzeczonego
- Chcę, wam wszystko opowiedzieć, wytłumaczyć się. Wiem, że nie mam prawa tego robić, ale nie mogę już tak dalej żyć… Ja… tęskniłem, za domem, za rodziną. Dlatego proszę wysłuchajcie mnie ! Nie musicie mi wierzyć, ale błagam przynajmniej mnie posłuchajcie…- patrzył na nich oczekująco. Mężczyźni za to spojrzeli na różowo-włosom.  Dziewczyna wstała i podeszła do byłego przyjaciela. Usiadła przed nim i ku zdziwieniu wszystkich zaczęła uleczać jego rany
- Mów, będę cie w tym samym czasie uleczać- mruknęła nie patrząc mu w oczy- tylko nie ruszaj się, masz złamane żebro, spróbuję ci je uleczyć, ale będę mogła je nastawić dopiero jak wrócimy do wioski
- Sakura, ty- zaczął, ale skończył, gdy zobaczył pojedynczą łzę spływającą po jej policzku- Dobrze, zacznijmy więc od początku. Jak wiecie, uciekłem z wioski, gdy otrzymałem przeklętą pieczęć od Orochimaru. Odszedłem, po moc, która pomogła by mi zemścić się na bracie. Nie martwiłem się wtedy o nic. Chciałem tylko zemsty. Kiedy dotarłem do Orochimaru, moja osoba zagłębiała się coraz bardziej w ciemność. Nie wiedziałem co robię. Zacząłem z nim trenować. Stawałem się coraz silniejszy dzięki, tej cholernej pieczęci! Nie wiedziałem jeszcze, że za moje zachowanie była odpowiedzialna owa pieczęć…
- Masz na myśli, że za twoje bezczelne zachowanie wynikało z tej pieczęci?- wtrącił Kai, który wraz z kolegami przyłączył się do kręgu
- Kai!-  burknął Kakashi, patrząc ze złością, ale i zarazem rozbawieniem na swego podopiecznego
- Nie, Kakashi- sensei, ma rację. Może nie było to 100% wina, ale większa. Moja nienawiść do brata skumulowała tą potęgę. No ale, stałem się na tyle silny by pewnego dnia wyrwać się z sideł Orochimaru i ruszył na poszukiwanie Itachiego. Zabiłem go wchłaniając go do siebie za pomocą sharingana. Nastał w końcu czas kiedy go spotkałem. Walczyliśmy. Nasze siły były prawie równe. Ale wtedy z braku chakry Orochimaru wyłonił się ze mnie i zaczął walczyć z Itachim, z którym przegrał. Dzięki temu zostawił mnie  w spokoju. Po walce, którą wygrałem ale tylko dzięki poświęceniu brata, ktoś z Akatsuki opowiedział mi prawdę o klanie Uchiha i Itachim. Znowu, dzięki temu, że Orochimaru już mną nie kontrolował mogłem czuć, moje uczucia wróciły. Postanowiłem was odszukać i spróbować zacząć od nowa, jeśli mi na to pozwolicie…- nagle w lesie nastała cisza. Nikt na siebie nie patrzył.
- Ty idioto!- burknął Naruto, waląc go w ramię- jak dobrze cie widzieć- przytulił go do siebie( tylko bz skojarzen mi tu! Wiecie taki przyjacielski uścisk :P )-  jak możesz myśleć, że cie nie przyjmiemy!- Sasuke spojrzał na niego lekko zdziwiony, uśmiechnął się lekko, waląc go po głowie
- Odsuń się matole! Jesteś za blisko- nagle poczuł jak ktoś wali go w czubek głowy
- Zachowujcie się jak dorośli, tym bardziej ty, muszę cie wyleczyć!- burknęła Sakura, uśmiechając się do przyjaciela
- Radzę ci ją słuchać, potrafi być straszna- mruknął Hatake uśmiechając się do swego ucznia. Nagle uśmiech zszedł z jego twarzy, gdy spostrzegł wzrok swej dziewczyny jakby mówiący „ Powiedz, coś jeszcze a cie zabiję”
- Sakura…- nagle wszyscy przycichli patrząc na dwójkę- czy ty?
- Zamknij się ! – uśmiechnęła się do niego przyjaźnie- zamknij się nim powiesz coś niewłaściwego- dobra myślę, że wystarczy. Resztę cie wyleczę w wiosce. Wstawaj, myślę, że musimy ruszać. Tsunade- sama będzie się martwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz