Wszyscy skamienieli. Wpatrywali się w Sasuke jak w ducha.
Nagle z ciszy wyrwał ich śmiech Sakury
- Chyba, żartujesz, co ?- przycisnęła go mocniej do drzewa-
naprawdę uważasz, że damy się nabrać- krzyknęła mu prosto w twarz. W jej oczach
widzieć można było złość i nienawiść.
- Sakura, puść go. Wysłuchajmy co ma do powiedzenia- mruknął
Kakashi, kładąc dłoń na jej ramieniu
- Nie Kakashi! Nie wróci do wioski. JA na to nie pozwolę!- w
jej oczach pojawiły się łzy a pięść powędrowała w jego stronę, gdy nagle Naruto
pojawił się przed nią i zatrzymał jej cios, uwalniając jednocześnie
ciemnowłosego od uścisku dziewczyny.
- No, Naruto zabierz swą dziewczynę… Najwyraźniej nadal jest
nadpobudliwa- zaśmiał się Uchiha. Nim się zorientował przed nim tym razem
stanął Kakashi
- Baczaj na słowa Uchiha- burknął szaro włosy znów
przygniatając chłopaka do drzewa
- Co jest. Niech jej chłopak ją ochrania…- mruknął Sasuke
- Właśnie to robi- mruknęła Sakura, przybliżając się do
chłopaka. W tym właśnie momencie źrenice chłopaka zrobiły się mniejsze, rysy
twarzy łagodniejsze i nagle zaczął się dusić, kaszląc krwią. Hatake, puścił go,
przez co Uchiha opadł na kolana przed nimi. Nagle poczuł, że siła która jeszcze
przed chwilą miał w sobie, nagle wyleciała
- Gdzie… gdzie ja jestem?- mruknął pod nosem. Podniósł głowę
do góry i spostrzegł, że patrzą na niego
para niebieskich oczu- Na… Naruto ? Co ja tu robie? Co ważniejsze, co wy tu
robicie?- nagle poczuł jak silne ramiona blondyna stawiają go na równe nogi
- W porządku, Sasuke? – nagle ku zdziwieniu wszystkich z
oczu ciemnowłosego poleciała pojedyncza łza-
Ha, no no ile musiałem czekać by zobaczyć cie w takiej sytuacji- zaśmiał
się przyjacielsko Chunin
- Ja, wy- spojrzał im w oczy- możemy pogadać ?
- Po co?- zwróciła się Sakura- nie wiem, czy jest o czym
gadać !
- Sakura- Chan, dajmy mu mówić, w końcu to nasz przyjaciel-
mruknął Naruto, podchodząc do dziewczyny
- PRZYJACIELEM! On- tu spojrzała na Uchihę- on już dawno nie
jest naszym przyjacielem- syknęła ze złości i ruszyła do lasu- idę z geninami po
wodę- odwróciła się i spojrzała to na Sasuke to na chłopców- jak wrócę, to go
ma już tu nie być!- i ruszyła przed siebie
- Ał, wrednawa się zrobiła!- mruknął Sasuke- a więc możemy
pogadać ?- spojrzał mężczyzną w oczy,, siadając wygodnie pod drzewem
- O czym?- spytał trochę wkurzony Kakashi
- O wszystkim, o tym co się stało przed chwilą i dawno temu…
- Naprawdę, chcesz o tym rozmawiać?- spytała Sakura,
wracając z wodą- nie wiem czy to coś zmieni- jej ton się zmienił- przecież my
wszystko wiemy- podeszła do przyjaciół i usiadła obok swego narzeczonego
- Chcę, wam wszystko opowiedzieć, wytłumaczyć się. Wiem, że
nie mam prawa tego robić, ale nie mogę już tak dalej żyć… Ja… tęskniłem, za
domem, za rodziną. Dlatego proszę wysłuchajcie mnie ! Nie musicie mi wierzyć,
ale błagam przynajmniej mnie posłuchajcie…- patrzył na nich oczekująco.
Mężczyźni za to spojrzeli na różowo-włosom.
Dziewczyna wstała i podeszła do byłego przyjaciela. Usiadła przed nim i
ku zdziwieniu wszystkich zaczęła uleczać jego rany
- Mów, będę cie w tym samym czasie uleczać- mruknęła nie
patrząc mu w oczy- tylko nie ruszaj się, masz złamane żebro, spróbuję ci je
uleczyć, ale będę mogła je nastawić dopiero jak wrócimy do wioski
- Sakura, ty- zaczął, ale skończył, gdy zobaczył pojedynczą
łzę spływającą po jej policzku- Dobrze, zacznijmy więc od początku. Jak wiecie,
uciekłem z wioski, gdy otrzymałem przeklętą pieczęć od Orochimaru. Odszedłem,
po moc, która pomogła by mi zemścić się na bracie. Nie martwiłem się wtedy o
nic. Chciałem tylko zemsty. Kiedy dotarłem do Orochimaru, moja osoba zagłębiała
się coraz bardziej w ciemność. Nie wiedziałem co robię. Zacząłem z nim
trenować. Stawałem się coraz silniejszy dzięki, tej cholernej pieczęci! Nie
wiedziałem jeszcze, że za moje zachowanie była odpowiedzialna owa pieczęć…
- Masz na myśli, że za twoje bezczelne zachowanie wynikało z
tej pieczęci?- wtrącił Kai, który wraz z kolegami przyłączył się do kręgu
- Kai!- burknął
Kakashi, patrząc ze złością, ale i zarazem rozbawieniem na swego podopiecznego
- Nie, Kakashi- sensei, ma rację. Może nie było to 100%
wina, ale większa. Moja nienawiść do brata skumulowała tą potęgę. No ale,
stałem się na tyle silny by pewnego dnia wyrwać się z sideł Orochimaru i ruszył
na poszukiwanie Itachiego. Zabiłem go wchłaniając go do siebie za pomocą
sharingana. Nastał w końcu czas kiedy go spotkałem. Walczyliśmy. Nasze siły
były prawie równe. Ale wtedy z braku chakry Orochimaru wyłonił się ze mnie i
zaczął walczyć z Itachim, z którym przegrał. Dzięki temu zostawił mnie w spokoju. Po walce, którą wygrałem ale tylko
dzięki poświęceniu brata, ktoś z Akatsuki opowiedział mi prawdę o klanie Uchiha
i Itachim. Znowu, dzięki temu, że Orochimaru już mną nie kontrolował mogłem
czuć, moje uczucia wróciły. Postanowiłem was odszukać i spróbować zacząć od
nowa, jeśli mi na to pozwolicie…- nagle w lesie nastała cisza. Nikt na siebie
nie patrzył.
- Ty idioto!- burknął Naruto, waląc go w ramię- jak dobrze
cie widzieć- przytulił go do siebie( tylko bz skojarzen mi tu! Wiecie taki
przyjacielski uścisk :P )- jak możesz
myśleć, że cie nie przyjmiemy!- Sasuke spojrzał na niego lekko zdziwiony,
uśmiechnął się lekko, waląc go po głowie
- Odsuń się matole! Jesteś za blisko- nagle poczuł jak ktoś
wali go w czubek głowy
- Zachowujcie się jak dorośli, tym bardziej ty, muszę cie
wyleczyć!- burknęła Sakura, uśmiechając się do przyjaciela
- Radzę ci ją słuchać, potrafi być straszna- mruknął Hatake
uśmiechając się do swego ucznia. Nagle uśmiech zszedł z jego twarzy, gdy
spostrzegł wzrok swej dziewczyny jakby mówiący „ Powiedz, coś jeszcze a cie
zabiję”
- Sakura…- nagle wszyscy przycichli patrząc na dwójkę- czy
ty?
- Zamknij się ! – uśmiechnęła się do niego przyjaźnie-
zamknij się nim powiesz coś niewłaściwego- dobra myślę, że wystarczy. Resztę
cie wyleczę w wiosce. Wstawaj, myślę, że musimy ruszać. Tsunade- sama będzie
się martwić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz