- Ghh. Nienawidzę
porannego słońca zawsze tak świeci w oczy!- spojrzała na budzik była 6 rano-
boże jak wcześnie- wstała, ale z wielką
niechęcią. Przy sobie miała pościel pod którą spal Kakashi- hmm… ale on
ślicznie pachnie, ah ciekawe … ah nieważne-wstała, poszła się umyć, ubrać i
postanowiła, że się odwdzięczy swemu lokatorowi i zrobi mu przepyszne
śniadanie- przynajmniej tyle mogę zrobić, haha oprócz buziaka w policzek… boże
czemu ja to zrobiłam, kompletnie nie w moim stylu, ale chyba mu się podobało,
może następnym razem posunie się trochę dalej i… NIE! Skończ wystarczy…
Wyszła z pokoju, lecz
obraz jaki zobaczyła spowodował natychmiastowy atak serca. Tam na środku pokoju
stał on robił śniadanie, bez koszulki- boże jaki on umięśniony- ale większe
zdziwienie, i jeszcze większy uśmiech na ustach Sakury spowodowała jego twarz.
NIE MIAŁ NA SOBIE MASKI- Jezu, jaki on przystojny, czemu chowa taka buźkę za
maską...- Dzień dobry Kakashi- san, wcześnie wstałeś…
Gdy ją zobaczył
momentalnie chwycił za maskę i podciągnął ją do góry, co spowodowało wielki
smutek w duszy młodej dziewczyny
- Hmm, Ohajo Sakura, ty też nie pospałaś, wybacz jeśli cię
obudziłem, byłem na małym spacerze i…
- Nie nie martw się nie
obudziłeś mnie, szczerze mówiąc chciałam ci zrobić jakieś śniadanie w podzięce
za gościnę, ale jak już…
- Wczorajsze
podziękowanie zdecydowanie mi wystarczyło…
Jej twarz momentalnie
zrobiła się tak różowa jak jej włosy, było jej głupio, przecież pocałowała
swego nauczyciela, tylko w policzek… ale to nadal był całus…
- Wybacz Kakashi, ja… ja
nie wiem czemu to zrobiłam, to… to było momentalne, ja… ja wybacz!- jeszcze
nigdy nie była tak różowa na twarzy jeszcze nigdy nie czuła takiego zażenowania
- Hej w porządku, nic się
nie stało, przecież mówię, że było to bardzo miłe uczucie…- powiedział, kładąc
swą duża, umięśnioną, choć nadzwyczaj delikatną dłoń na włosach dziewczyny, i z
szerokim uśmiechem ruszył do kuchni zrobić herbatę
Za to Sakura jeszcze nigdy
nie czuła takiego uczucia gdy ktoś ją dotknął jakby „motylki”- dziewczyno,
opanuj się jeszcze to zauważy i wtedy będziesz miała cyrk…
- Hej dziewczyno, chyba
się jeszcze nie obudziłaś, chcesz kawę czy herbatę, już zrobiłem jakieś
śniadanie tylko odgrzeję i będzie można jeść
- Om… Sorki kawę,
zdecydowanie kawę
Usiedli więc do
pierwszego wspólnego śniadania- boże czemu on się nie ubierze, nie mogę
przestać się na niego gapić, hmm… czemu zasłonił swoją twarz, przecież jest
taki przystojny, chociaż to sprawia, że jest jeszcze bardziej tajemniczy…
- hi hi… ciekawe o
czym myśli, może powinienem się ubrać… chociaż, ta jej ciekawość moją osobą
jest dość fascynująca... szkoda tylko, że tak szybko zobaczyła moja twarz, tego
nie było w planie..
- hmm. Czy list od Piątej
już przyszedł?- spytała dziewczyna siedząca przed nim- wiesz przydało by się
wiedzieć z Kim będziemy współpracować, jakie mają umiejętności, co potrafią, a
czego nie…
- Sakura, po pierwsze to
genini oni nie potrafią niczego, po to my tam jesteśmy, to my mamy ich nauczyć
wszystkiego przy odrobinie szczęścia wyrosną na tak wspaniałych ninja jak ty
czy Naruto, lub jak nie będziemy ostrożni i nie zareagujemy wystarczająco
szybko staną się jak Sasuke i zdradzą wioskę…
- Nie obwiniaj się o
Sasuke, proszę Kakashi, to nie twoja wina, nie wiedziałeś, że stanie się
dupkiem który zdradzi wioskę, nikt tego nie mógł przewidzieć, byłeś… phi jesteś
wyśmienitym nauczycielem…
- Łoł jej ton, oczy,
wzrok zmieniły się, ze spłoszonej dziewczynki, rumieniącej się na każdy
komplement wypowiedziany przeze mnie stała się kobietą, silną i stanowczą
kobietą- pomyślał posiadacz Sharingana. - Taa a po drugie same zdolności
nic nie dają, póki nie poznasz ich osobiście, tak samo było z tobą, wydawałaś się głupiutką dziewczynką,
zakochaną w chłopaku z elity, atu patrz… AŁ- nagle poczuł pięść dziewczyny na
swym ramieniu- boże dziewczyno, daj mi dokończyć… a teraz stałaś się piękną
kobietą, wielkim shinobi, więc widzisz pierwsze wrażenie też bywa omylne więc…
I tak dalej w ciszy siedzieli, kiedy to ptak
od przesyłek przysłał list z informacją, że nowa grupa już czeka, popatrzyli na
siebie to też z radością, to też z niewielką ilością lęku i poszli przywitać
grupę geninów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz