- Gaara!- rożowowłosa
rzuciła się na Kazekage- Boże, Gaara jak dobrze, że nic Ci nie jest. Nawet nie
wiesz jak ja się o ciebie martwiłam !
- Sakura – tu powoli odciągnął ją od siebie- i
Kakashi. Jak dobrze, że was widzę, chodźcie… tym bardziej ty- tu zwrócił się do
Kunoichi
Zauważyła, że się nie wysypia, ma wiele problemów- ciekawe
co się stało, że musiał nas tak szybko wezwać- pomyślała
- Ostrzegam, może was zaboleć to co zobaczycie, ale
musicie działać, tym bardziej ty Sakura. Niestety nasi medycy nie są wstanie rozpoznać
co dopiero usunąć truciznę z organizmu
- Jasne Gaara, pomogę, jak będę oczywiście w
stanie, ale co się do cholery stało?
- Nasi ludzie znaleźli ich niedaleko naszej wioski,
najprawdopodobniej zostali zaatakowani przez…- tu przerwał ii jego wzrok powrócił
na medyka z Konohy- przez Akatsuki
- Akatsuki!- wykrzyknęli wszyscy, wraz z geninami
- Oh widzę, że się dorobiliście własnych uczniów.
Słyszałem o pomyśle Tsunade, zastanawiam się czy nie wprowadzić go w życie… ale
to rozmowa na inny dzień
Gaara jako pierwszy wszedł do sali, gdzie było
około 6 medic-ninja, których oczywiście Sakura znała, byli oni najlepsi w
wiosce. Jej serce zaczęło mocniej bić, gdy obok medyków zauważyła
zakrwawionego, ale stabilnego Jyraje ( wybaczcie nie wiem jak to się pisze L przyp. aut ), trzymającego
równie zakrwawioną dłoń swego ucznia
- O mój boże Naruto!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz