- Hej, Hej no już Hatake,
nie bądź taki zły…
- Co ty tu robisz?- spytał
ze złością Kakashi
- Miałem zamiar cie
odwiedzić i powiadomić cię, jakbyś jeszcze spał, że Naruto zaraz tu wpadnie… A
widząc po sytuacji, może i dobrze, że wpadłem, mógłby się lekko zdziwić widząc
waszą dwójkę … No no Kakashi, kto by pomyślał, ty i Saku…- Nagle przerwał gdyż
zauważył, że ktoś bardziej niebezpieczny niż sam Hatake zbliża się w jego
stronę
- Ty… obrzydliwy zboczeńcu!
Już ja cie nauczę poszanowania czyjeś prywatności!- to różowo włosa szła w jego
stronę. ( oczywiście ubrana :D przyp. aut.) W jej oczach było widać żądze
mordu, a jej dłonie już skumulowały chakrę aby zadać jak największy ból.
Przerażony Sanin spojrzał błagalnym wzrokiem na Kakashiego i powoli zaczął się
cofać, gotów do ucieczki. Szaro włosy nie chcąc aby jego dziewczyna pozbawiła
życia Jiraji, podbiegł do niej i złapał w pół tułowiu
- No, kotku już… w
porządku, ja mu to wyjaśnię ty się tym nie martw…- Widząc, że kunoichi powoli
się uspokaja puścił ją, ale nadal będąc w gotowości, aby jakby co odciągnąć ją
od Sanina.
- Nigdy więcej do cholery
tak nie rób- krzyknęła na wciąż przerażonego mężczyznę na oknie- myślisz, że po
co mamy drzwi?!
- Wy… Wybacz już tak nie zrobię- odpowiedział-
Robi się jeszcze gorsza od Tsunade, oh Kakashi
będziesz miał ciężkie życie- oho, już idzie, ja spadam, życzę
udanego dnia- i zniknął a do domu wparował blondyn
- Czy nikt do cholery nie
wie po co są w domu drzwi ?- krzyknęła zdenerwowana Sakura- Naruto, jak
wchodzisz do kogoś to się puka a nie wparowujesz jakby był twój!
Przerażony blondyn stał na
środku pokoju wpatrując się z przerażeniem na swego nauczyciela
- Ok… Naruto czego
chciałeś?- spytał już spokojniej posiadacz sharingana opanowując całą sytuację
- Am… Więc Kakashi- sensei,
proszę powiedz, że masz coś ładnego
eleganckiego! Jutro jest ta impreza, a ja nie mam w co się ubrać.
- Naruto, nie maż żadnej
ładnej eleganckiej rzeczy?- spytał załamany Kakashi
- Hihi, jedynie co mam to
rzeczy codzienne, na misje i pogrzebowe- odpowiedział cicho Uzumaki
- Dobra, pomyślimy. Przyjdź
jutro z samego rana to się coś wymyśli
- Ha, wiedziałem, że jesteś
spoko Kakashi- sensei. Amm… Sakurcia…?- tu podszedł nieśmiało do Sakury- No bo
widzisz Ino powiedziała, że sam mam się na tej imprezie nie pojawiać, więc tak
myślę, że może byś… No poszła ze mną
- Wybacz Naruto, ale idę
już z kimś… Hmm ale pomyślmy… Może Ten- Ten, nie ona pewnie idzie z Nejim…O!-
krzyknęła nagle jakby nagle sobie coś przypomniała- słyszałam, że Hinata idzie
sama, więc możesz ją poprosić, myślę, że się zgodzi- Kakashi spojrzał na nią z
lekkim zażenowaniem- nie mów, i to jest ta twoja aktorska dusza?
- No tak Hinata, jak mogłem
zapomnieć o mojej Hinaci… Heh dzięki Sakura idę, mam nadzieję, że jest jeszcze wolna- wybiegl z domu tak
szybko jak się tu znalazł- O boże on naprawdę się na to nabral- pomyślał
jeszcze bardziej zażenowany głupotą chłopaka
- Hmm, to może skończymy to
co nam przerwało ?- spytał już chcąc zacząć całować ją po szyi, kiedy ona nagle
odeszła
- Ha! Nie wiem jak ty ale
ja jestem strasznie głodna przydałby się już jakiś obiad- uśmiechnęła się tylko
i ruszyła do kuchni. Kakashi widząc, że nic nie zdziała ruszył, wielce nie
zadowolony, za nią aby jej pomóc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz