- Kuso Naruto- przeklnęła pod nosem różowo włosa-
dobrze Haito, co zdołaliście ustalić- podeszła do pierwszego medic ninjy
trzymającego kartę pacjenta
- Szczerze powiedziawszy to nie za dużo, oprócz
tego co Kazekage zdążył napomnieć. W jego organizmie znajduje się
niezidentyfikowana trucizna, której nie damy rady usunąć, dlatego tu jesteś …-
dodał- oczywiście uleczyliśmy jego rany zewnętrzne, ale- tu spojrzał na Sanina
stojącego z boku
-Co jest?
- Próbowaliśmy się czegoś dowiedzieć, ale za bardzo
martwi się o Naruto-kun, nie dał się nawet uleczyć- to było akurat widać. Był
cały we krwi, nie wiadomo czy jego własnej czy też Naruto
- Okej, zostaw to mnie. Proszę Cie tylko, abyś
przygotował wszystko, tak jak leczyliśmy Kankuro- kun, gdy został ranny i
przynieś to tu. Ja spróbuję ustalić, co to za trucizna.
- Hai!
- Hej Kakashi, Kakashi, słyszysz mnie ?- podeszła
do zszokowanego mężczyzny stojącego na środku sali.
Hatake od samego początku stał tam jak skała.-Na…
Naruto, więc się zaczęło, ale dlaczego, go nie wzięli ze sobą, nie zabili… Jezu
przecież ja nie przeżyję jak stracę następnego ucznia, jak stracę Na… Nie, nie
myśl tak. On nie umrze. Przecież zajmuje się nim Sakura. Właśnie, Sakura! Boże
jest niesamowita. Zachowuje się jakby ją to w ogóle nie ruszyło, a przecież
musiało, zawsze powtarzała, że jak coś mu się stanie to tego nie przeżyje…
Przecież Naruto to jej najlepszy przyjaciel… A teraz stoi tu, wydaje rozkazy,
jest kompletnie opanowana, wie co robić… Zachowuje się jakby nie był to jej
pierwszy raz … A ja? Stoję tu jak mur, nie mogąc się nawet ruszyć- nagle ocknął się z transu
- Kakashi, proszę, potrzebuję ci, wiem, że to
trudne, sama ledwo na nogach stoję, ale to Naruto, musimy mu pomóc, nie
zostawiaj mnie samej z tym wszystkim, proszę!- Hatake nawet nie zauważył kiedy
dziewczyna do niego podeszła, stała tak blisko, że mógł niemal czuć jej bicie
serca, bicie tak niespokojne. Na swym policzku poczuł jej dłoń . Spojrzał jej w
oczy. Spodziewał się ujrzeć strach, smutek, ból, może nawet łzy, ale nie jedyne
co zobaczył to spokój, czułość. Spoglądała na niego z taką czułością, już dawno
nikt nie patrzył tak na niego, poczuł się niewyobrażalnie bezpieczny i spokojny
- Proszę, nie zostawiaj mnie samej Kakashi- znów
usłyszał jej głos, który tak koił jego uszy
- Hai, wybacz Sakura- Chan. Już jestem, możesz na
mnie liczyć
Ich dłonie się magicznie złączyły i poczuli wielki
spokój w sercu – Jestem do twojej dyspozycji- dodał z lekkim uśmiechem na
twarzy
- Arigato!- na jej twarzy pojawiły się rumieńce –
proszę cię byś wziął ich- tu wskazała geninów- i poszedł do Jiraji, nie mogę
pracować, gdy non stop patrzy mi na dłonie. Proszę cię też abyś go uspokoił i
dowiedział się jak najwięcej o przeciwniku…- tu zwróciła się do Mai- Ciebie
proszę, abyś wyleczyła jego zewnętrzne rany, ja jak skończę zajmę się jego obrażeniami
wewnętrznymi…
- Hai- odpowiedzieli wszyscy
Już miała iść do Naruto, gdy poczuła, że ktoś
chwyta ją za rękę- Jesteś niesamowita, wiedz, że w ciebie wierzę- to Kakashi,
lecz nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć już zniknął
-Arigato Kakashi-i z lekkim uśmiechem na
twarzy poszła do Uzumakiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz