poniedziałek, 29 października 2012

Potrzebuję cię!



- Kuso Naruto- przeklnęła pod nosem różowo włosa- dobrze Haito, co zdołaliście ustalić- podeszła do pierwszego medic ninjy trzymającego kartę pacjenta
- Szczerze powiedziawszy to nie za dużo, oprócz tego co Kazekage zdążył napomnieć. W jego organizmie znajduje się niezidentyfikowana trucizna, której nie damy rady usunąć, dlatego tu jesteś …- dodał- oczywiście uleczyliśmy jego rany zewnętrzne, ale- tu spojrzał na Sanina stojącego z boku
-Co jest?
- Próbowaliśmy się czegoś dowiedzieć, ale za bardzo martwi się o Naruto-kun, nie dał się nawet uleczyć- to było akurat widać. Był cały we krwi, nie wiadomo czy jego własnej czy też Naruto
- Okej, zostaw to mnie. Proszę Cie tylko, abyś przygotował wszystko, tak jak leczyliśmy Kankuro- kun, gdy został ranny i przynieś to tu. Ja spróbuję ustalić, co to za trucizna.
- Hai!
- Hej Kakashi, Kakashi, słyszysz mnie ?- podeszła do zszokowanego mężczyzny stojącego na środku sali.
Hatake od samego początku stał tam jak skała.-Na… Naruto, więc się zaczęło, ale dlaczego, go nie wzięli ze sobą, nie zabili… Jezu przecież ja nie przeżyję jak stracę następnego ucznia, jak stracę Na… Nie, nie myśl tak. On nie umrze. Przecież zajmuje się nim Sakura. Właśnie, Sakura! Boże jest niesamowita. Zachowuje się jakby ją to w ogóle nie ruszyło, a przecież musiało, zawsze powtarzała, że jak coś mu się stanie to tego nie przeżyje… Przecież Naruto to jej najlepszy przyjaciel… A teraz stoi tu, wydaje rozkazy, jest kompletnie opanowana, wie co robić… Zachowuje się jakby nie był to jej pierwszy raz … A ja? Stoję tu jak mur, nie mogąc się nawet ruszyć-  nagle ocknął się z transu
- Kakashi, proszę, potrzebuję ci, wiem, że to trudne, sama ledwo na nogach stoję, ale to Naruto, musimy mu pomóc, nie zostawiaj mnie samej z tym wszystkim, proszę!- Hatake nawet nie zauważył kiedy dziewczyna do niego podeszła, stała tak blisko, że mógł niemal czuć jej bicie serca, bicie tak niespokojne. Na swym policzku poczuł jej dłoń . Spojrzał jej w oczy. Spodziewał się ujrzeć strach, smutek, ból, może nawet łzy, ale nie jedyne co zobaczył to spokój, czułość. Spoglądała na niego z taką czułością, już dawno nikt nie patrzył tak na niego, poczuł się niewyobrażalnie bezpieczny i spokojny
- Proszę, nie zostawiaj mnie samej Kakashi- znów usłyszał jej głos, który tak koił jego uszy
- Hai, wybacz Sakura- Chan. Już jestem, możesz na mnie liczyć
Ich dłonie się magicznie złączyły i poczuli wielki spokój w sercu – Jestem do twojej dyspozycji- dodał z lekkim uśmiechem na twarzy
- Arigato!- na jej twarzy pojawiły się rumieńce – proszę cię byś wziął ich- tu wskazała geninów- i poszedł do Jiraji, nie mogę pracować, gdy non stop patrzy mi na dłonie. Proszę cię też abyś go uspokoił i dowiedział się jak najwięcej o przeciwniku…- tu zwróciła się do Mai- Ciebie proszę, abyś wyleczyła jego zewnętrzne rany, ja jak skończę zajmę się jego obrażeniami wewnętrznymi…
- Hai- odpowiedzieli wszyscy
Już miała iść do Naruto, gdy poczuła, że ktoś chwyta ją za rękę- Jesteś niesamowita, wiedz, że w ciebie wierzę- to Kakashi, lecz nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć już zniknął
-Arigato Kakashi-i z lekkim uśmiechem na twarzy poszła do Uzumakiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz