Obudził się. Promienie zahaczały delikatnie o jego jeszcze
zaspaną twarz. Wstał, co go zdziwiło z wielką lekkością. Pierwszy raz od dawien
dawna nie poczuł ciężaru głowy swej ukochanej- znając ją, to pewnie
przenocowała w szpitalu- wstał i poszedł do łazienki wziąć kąpiel, od razu
myjąc włosy, które za Chiny nie chciały się ułożyć. Wychodząc z pokoju nałożył
na siebie tylko ręcznik. Ku jego zaskoczeniu z upływem zbliżania się do kuchni,
słyszał coraz głośniejsze odgłosy
- No w końcu! Wiedziałam, że jesteś śpiochem, ale, że aż
takim?!- zaśmiała się różowo włosa podchodząc do niego. Wspięła się na palce i
dała mu buziaka w policzek- no, no powiem, tak… Wiesz, nie miałabym nic przeciwko, gdybym widywała
cie takiego codziennie rano- ta… widok był niecodzienny… Stał przed nią wciąż
lekko niedobudzony Kakashi. Jego mokre włosy opadały mu na jego drobną twarz,
którą nie zakrywała maska, ani ochraniacz Konohy. Jedyną rzeczą która okrywała
jego idealne ciało był biały ręcznik. Chociaż i tak owijał on tylko jego dolną
część, dzięki czemu dziewczyna bez problemu mogła obserwować jego idealnie
wyrzeźbioną klatę
- Myślałem, że nocujesz w szpitalu, więc postanowiłem wziąć
krótki prysznic- mruknął uśmiechając się do niej promiennie odbierając kubek
pyszne, mocnej kawy
- Nie, przespałam się na kanapie
- Co?!- odwrócił się do niej ze zdziwieniem- czemu, przecież
łóżko jest wystarczająco duże, pomieści naszą dwójkę…
- Oj, wróciłam po 23, a ty już tak słodko spałeś, nie
chciałam cie budzić- odpowiedziała, gładząc go po policzku
- Ok, ale następnym przyjdź do mnie, nie martw się czy mnie
obudzisz. Pamiętaj, co moje, to i twoje!- mruknął wesoło
- Co twoje to i moje?- powtórzyła cicho- No, ale… Nie mamy
dziś zajęć z geninami. Dziś Kai chowa rodziców. Nie, pytałam się go, nie chce
abyśmy przychodzili. To będzie kameralne między klanem Hiuga…
- Dobrze, to jakie plany?- spytał ziewając
- Tak myślałam, może wpadniemy do Ten- ten i Nejiego? Ale
najpierw do jakiegoś sklepu, trzeba kupić coś małemu…- odpowiedziała. Kakashi
widział każdą iskierkę w jej oczach, gdy wspominała o dziecku. Nagle spoważniał
i zapytał, o coś o co chciał już dawno zapytać…
- Myślałaś kiedyś o dzieciach- dziewczyna zamarła. Nie
spodziewała się takiego pytania
- Ja…- to były jedyne słowa które była wstanie wydobyć z
siebie. Nigdy siebie nawet o to nie pytała. Oczywiście, że chciała. Kochała
dzieci, ale… Kochała dzieci innych ludzi, nie wiedziała, czy będzie dobrą
matką. Na dodatek nigdy nie znalazła
nikogo, kto by mógł być ojcem jej dzieci. Teraz miała idealne warunki do
zostania matką. Ma mężczyznę, którego kocha, mieszkają ze sobą, kochają się. Od
kiedy jest z nim, zawsze chciała, aby on zechciał mieć z nią dzieci, a teraz
sama nie widziała co powiedzieć
- Rozumiem… Zaskoczyłem, cie tym pytaniem. Po prostu ja… Ja
cie kocham nad życie i mam nadzieję, że to właśnie ty będziesz matką moich
dzieci… Nie chcę cie pośpieszać. Jesteś młoda, wiem, że nie jesteś jeszcze o
mnie pewna…
- Nie prawda, kocham cie! I jestem o ciebie pewna jak o nic
innego- dodała pochopnie
- No dobrze, ale to , że mnie kochasz, nie oznacza, że
chcesz mieć ze mną dzieci. Nawet nie
jesteśmy małżeństwem. Nie musisz odpowiadać teraz. Wiem, że to dla ciebie ważne
i nie chce napierać. Chcę po prostu abyś wiedziała, że jestem na to gotowy-
wstał, wziął talerze z kuchni i powiedział- idź się przygotowywać, zaraz
wychodzimy…- jak powiedział tak też zrobiła, ciągle rozmyślając o tym co przed
chwilą usłyszała. Wyszli poszli do jednego ze sklepach dziecięcych. Kupili
jakiego małego misia ninja, wykonujący ruchy prawdziwego shinobi ( oczywiście
bezpieczna :P przyp. aut. ), wciąż ze
sobą nie rozmawiając.
- Sakura, Kakashi- sensei! Jak miło was widzieć, Takeshi(
proszę masumii, masz swego wojownika :P przyp. aut ) jeszcze śpi
- Takeshi?- spytał zdziwiony Kakashi
- Tak, uznaliśmy z Nejim, że wojownik idealnie do niego
pasuje…- uśmiechnęła się Ten- ten
- Nie przemęczasz się...- spojrzała z litością na
przyjaciółkę, ale gdy zauważyła chłopaka szybko dodała- nie przemęczacie się ?
- Sakura, wiem, że jesteś medykiem, ale bycie ojcem, jest…
No jest czymś co sprawia, że zapominam o zmęczeniu… To jest takie wspaniałe…-
dodał patrząc z radością na swą dziewczynę- jak
zdecydujecie się na swoje, to zaczniecie rozumieć jak to jest… Tym
bardziej jak urodzi ci się syn Kakashi- dodał spoglądając na przyjaciela. Oboje
natychmiastowo zarumienili się, ale na szczęście nie trwało to długo, gdyż mały
zdążył się obudzić
- Jezu! Jaki on słodki- natychmiast zareagowała widząc jak
mały leży spokojnie na rękach swej matki
- Mówię, ci dziecko to najlepsza rzecz jaka nas w życiu
spotkała. Jeśli się kiedyś zdecydujecie to zrozumiecie- Sakura, widząc, że
mężczyźni wyszli do kuchni przygotować jedzenie dla małego, skorzystała z
okazji i opowiedziała wszystko przyjaciółce- No, Sakura, wiesz ja i Neji też
nie jesteśmy małżeństwem… A Kakashi wydaje się być idealnym facetem dla ciebie,
ja na twoim miejscu bym się nie zastanawiała…- porozmawiali jeszcze chwilę,
bawiąc się z dzieciaczkiem
- Dobra, my się już będziemy zbierać. Muszę jeszcze ogarnąć
sprawę z papierami dla Tsunade- ucałowała koleżankę, która szepnęła jej cicho ,
tak aby nikt nie usłyszał „ Nie zastanawiaj się długo” I wyszli. Przez całą
drogę nic nie mówili. Kiedy weszli do domu. Sakura poszła do kuchni zrobić
jakąś herbatę. Gdy wróciła, usiadła obok Kakashiego, który czytał swoją
książeczkę i rzekła poważnym tonem- Musimy pogadać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz